Obraz Matki Bożej Chełmskiej i jego historia cz.1 - Ukraiński ślad - 2000 r.

Spis treści

Ukraiński ślad - 2000 r.

Światosław Kreszczuk sekretarz Redakcji „Wołyń” udostępnił mi zgromadzone przez gazetę materiały w sprawie odnalezionego obrazu. Jest tam między innymi informacja o tym, że 19 maja 1940 r., podczas niemieckiej okupacji, reaktywowane zostało biskupstwo prawosławne, którego ordynariuszem został  arcybiskup Iłarion (Iwan Ogijenko) a na Wysokiej Górce, w dzisiejszej Bazylice NNMP w Chełmie utworzono katedralny sobór prawosławny, w którym do 1943 r. trwał generalny remont.

Do wyjaśnienia powojennych losów Cudownego Obrazu dużo wnosi wypowiedź Nadii Gawryłownej Gorlickiej, córki księdza prawosławnego, który w latach 1943-45 był wiceproboszczem na Chełmskiej Górce tak wspomina ten czas.

- Mój ojciec, protojerej Hawryło Korobczuk, Chełmianin z dziada pradziada, służył w wojsku w Chełmie. Po II wojnie światowej ojciec, chociaż miał dokumenty uprawniające do wyjazdu na Zachód, wolał pojechać tam, gdzie przesiedlano jego parafian.  W 1945 r. udając się na Ukrainę, wywieźliśmy ikony i ikonostas. W ten sposób obraz (Matki Boskiej Chełmskiej) dotarł doŁucka. Jakiś czas ikona znajdowała się w Iwanofrankowsku (dawny Stanisławów przyp. aut.), gdzie malarz samouk postanowił odnowić stary, zniszczony przez czas obraz. Zrobił to tak, jak najlepiej potrafił. Użył do tego zwykłej farby olejnej, jaka stosuje się w gospodarstwach domowych na przykład do malowania sprzętu, podłóg itp. Później wróciła do Łucka.

Ikona oryginał- W listopadzie 1996 r. zjawił się u mnie kierownik Wydziału Malarstwa Wołyńskiego Muzeum Krajoznawczego w Łucku i zapytał, czy nie chciałbym obejrzeć jednej z ikon - mówi Anatolij Kwasiuk malarz restaurator. - Razem z pisarzem Josipem Struciukiem pojechaliśmy do nieznanego mi  mieszkania. Była w nim Nadia Gawriłowna Gorlicka.  Gospodyni otworzyła przed nami drzwi, my przystąpiliśmy próg i ujrzeliśmy czyste, zaciszne mieszkanie, całe w wyszytych ręcznikach. Ikony nie było. Ale kiedy drzwi się zamknęły, wyrosła przed nami w całej krasie. Gospodyni trzymała ją tak, żeby nie wpadła w oko przypadkowym gościom. Ponieważ pamiątka była bardzo zniszczona, potrzebowała dalszej renowacji. Od tego czasu do 1999 r. potajemnie odnawiano obraz, a następnie krąg osób znających fakt miejsce przechowywania obrazu znacznie się powiększył. W 2000 r. podpisano umowę o przekazaniu obrazu Państwu. W imieniu Ukrainy umowę podpisała Wołyńska Obwodowa Administracja Rządowa w Łucku, a jako właściciel obrazu (dysponent ?) w dokumencie wymienione jest Towarzystwo „Chołmszczyna” z Łucka. Wiadomo, że w wyniku zawartej umowy Nadzieja Gorlicka jako rekompensatę za obraz (?) otrzymała od władz mieszkanie w Łucku.

- Pierwszy raz o ikonie usłyszałam w Instytucie Malarskim w Kijowie, gdzie studiowałam - mówi  Olena Romaniuk, historyk sztuki, restaurator Wołyńskiego Muzeum Krajoznawczego. Wspominała o niej Ludmiła Miliajewna, wykładowca, historyk sztuki zajmujący się ikonografią. Śledziła ona historię ikony począwszy od jej powstania, aż po nagłe pojawienie się w naszym stuleciu.

Na temat wieku i ewentualnej autentyczności ikony wypowiedziało się wielu ukraińskich naukowców.

Władimir Aleksandrowicz  z Instytutu Krajoznawczego  Akademii Nauk Ukrainy we Lwowie powiedział gazecie „Wołyń”: „Ta ikona jest pamiątką malarstwa bizantyjskiego, naśladującego tradycję antyczną. Typ twarzy przypomina oblicze znanej ikony  Konstantynopolskiej Bogurodzicy, znanej jako Włodzimierska. Z pierwszej oceny wynika, że ikony nie można datować wcześniej niż na XII stulecie”.

Wiktor Łuc kierownik Oddziału Malarstwa Muzeum Krajoznawczego w Równem, specjalista z zakresu malarstwa ikon zaznaczył, że ekspertyzanawet bez ostatecznego ukończenia robót restauratorskich i pełnego zdjęcia poprzednich „napraw” potwierdza jej dawność. Jest ona pamiątką z końca XI lub początków XII wieku.

Ciąg dalszy....